Jan Chwałczyk - Reproduktor Cienia

Jan Chwałczyk - Reproduktor Cienia

 

Jan Chwałczyk - Realne istnienie niewidzialnego

Na wystawie w Galerii „Mona Lisa” pt. „Portrety i autoportrety” (1969) eksponowałem prace nazwane „ Reproduktorami” . Zostały tak nazwane przedmioty - przyrządy. Byty to obiekty, które pozwalały, aby światło tworząc cień, konstruowało własny portret. Oczywiście ten autoportret miał formę kinetyczną, wynikającą z kierunku, siły światła, jego barwy oraz ruchu oglądającego. Nazwanie obiektów Reproduktorami” miało wartość wieloznaczną. Światło deprecjonowało stabilność dzieła, reprodukując samo siebie.

Realne istnienie niewidzialnego
Mentalna specyfika odbioru „reproduktora — obiektu” w pewnym sensie jest także reprodukcją w procesie. Poza tym reproduktory wykonywane były przez rzemieślników, więc byty reprodukcją pomysłu autora.

Dlaczego więc rola informacji artystyczno-twórczych została przerzucona na światło?Ponieważ:
Sztuka i światło mają znaczenie magiczne, symboliczne i pojęciowe. Istnieją więc między nimi pewne analogie.

Światło i sztuka — to media, które w całej historii ludzkości spełniały rolę użytkową, jak również kulturową.

Światło i sztuka — uciekają od przedmiotowości w naszą sferę mentalną.

Sztuka i światło — mają właściwości tworzenia, ale zarazem burzenia naszych mitów i symboli.

Światło nie posiada stałego nośnika wizualnego i tak jak sztuka, jest zmienne. Sztuka - inspiruje naszą świadomość — w momencie wizualizacji światło staje się również naszą realnością.

Światło - to medium, o którym można myśleć, ale jest nie — do zobaczenia, czy pokazania — natomiast jego brak natychmiast zauważamy.

Swiatło wyczyszczone z obcych kontekstów — stało się moim tekstem dla nowej filozoficznej spekulacji, nazywanej sztuką.

Wizualizacja światła zapoczątkowuje swoją historię jako medium, którego akcja toczy się w tym, co pomyślane, nie zapowiedziane, nie wypowiedziane, nie sformułowane.

 „(...) Utwory Chwałczyka nie odtwarzają świata, owej wizualnej maski rzeczywistości, one odtwarzają malarstwo, czyniąc to innymi środkami - samą materią światła. Oznacza to jednak, że opisują jakiś świat - świat skonstruowany przez człowieka z kilku ważnych elementów:

1. - z jakiegoś wyobrażenia

2. - z jakiegoś widoku;

3.  - z jakiejś akcji światła właśnie odtwarzanej;

4. - ze stanu uświadomienia takich właśnie, a nie innych (nie wszystkich) aspektów jakiegoś zjawiska;

5. - z samego na koniec prostego faktu, że już jesteśmy oto świadomi natury cienia - a więc światła, w obrazie (...)'

„Reproduktory", moje przedmioty artystyczne, toczą dyskurs z światłem i widzem, kreują akcję w przestrzeni i czasie. Aby nie stały się dosłowną informacją o sobie, strategiczną rolę przekazałem światłu, czyli materii niewidzialnej. Sam przedmiot reproduktora spełnia podwójną rolę: stabilnego obiektu i projekcji światła w procesie. Natomiast światło kreujące siebie jest homogeniczne, znaczy to, że tworząc swój obraz jest równocześnie tym medium, które go konstruuje.

Trzy aspekty światła w mojej twórczości:

- światła dziennego, które stwarza zawsze pewną dynamiczną, nieprzewidywalną, ilość kombinacji, po prostu jest to żywy autoportret,

- światła sztucznego, które zawsze tworzy jego stabilny portret,

- wirtualne portrety światła:

Reproduktor widma słonecznego (1970), którego model pojęciowy jest założony a'priori. Natomiast model realizacyjny, posiadający wstępne opracowanie układów optycznych oraz ekranów ekspozycyjnych, służą wzbogaceniu wirtualnego obrazu światła.
Barwny układ przestrzenny transformacji światła (czyli kinetyczno-przestrzenny portret światła w określonych długościach fal) to futurologiczna ekspozycja w kosmosie. Tekstowi, ogłoszonemu po raz pierwszy w sierpniu 1970 roku, na międzynarodowym plenerze w Osiekach, towarzyszyła instalacja - pokaz będąca swego rodzaju symulacyjną ilustracją.
W obydwu wypadkach wirtualnego obrazu światła, propozycje wyobrażeniow0pojęciowe są oparte na opisie oraz obliczeniach.

Czy istnieje możliwość, aby światło stało się „obiektem” sztuki?

Jeżeli tak, to jakie muszą zostać spełnione warunki?
Oczywiście, światło nie jest przedmiotem, raczej jest jego przeciwieństwem, bowiem jest niewidoczne; dopiero natrafiając na przeszkodę, określa ją i ujawnia swoje istnienie.

Czy w takiej sytuacji fakt artystyczny może zaistnieć?

Paradoksalnie tak. Bowiem posiada historyczne zakotwiczenie w malarstwie i formach przestrzennych, jednocześnie kwestionując ich tradycyjny przekaz informacyjny. Środkiem konstruującym informację jest przedmiot, nazwany reproduktorem, natomiast „performerem” jest tutaj światło. Przedmiot określa tylko przestrzeń, w której toczy się akcja. Historyczne więc pojęcie portretu czy autoportretu zderza się z homogenicznym autoportretem światła, albowiem środki wypowiedzi same opowiadają o sobie.

Nazwanie przedmiotów, określających projekcję światła „reproduktorami” ma znaczenie dosłowne i przenośne.

„(...) Ale ta nazwa nie jest jednoznaczna. Są to bowiem reprodukcje światła na białych ekranach, ale również reprodukcje form, nakładających się na inne formy, i wreszcie specyficznego myślenia plastycznego (...)

Moje „przedmioty artystyczne” (reproduktory) występują jako „wytwórcy”, a nie obiekty sztuki, bowiem przenoszą akcję z formy widzianej w sferę magii światła — oglądu pojęciowego, który być może przyczyni się do stworzenia nowej autokreacji. Bywało, że w niektórych moich przekazach artystycznych informacja dotycząca „kreatora”, w tym wypadku światła, wynikała z opisu i obliczeń, co być może utrudniało „grę” intelektualną, wynikającą z dotychczasowego doświadczenia wizualnego.

„(...) Rodzi się pytanie, jaką funkcję w pracach Chwałczyka spełnia światło, co oznacza stosowane często wobec nich określenie „portret światła”. Światło jest tu tworzywem, na równi z czysto materialnymi elementami kompozycji (...)

Gdy oglądamy ostatnie prace Chwałczyka, decydującym wrażeniem jest odczucie ich doskonałości, statycznej i precyzyjnej, ich całkowitej aemocjonalności i ekspresyjności do których nieuchronnie, niezależnie od intencji twórcy, Prowadziłby wszelki dynamizm form. Nie przeczy temu odczuciu element zmienności, zawarty w tych pracach, prowadzi on bowiem do z gruntu odmiennych zagadnień.

 To odczucie precyzji, doskonałości i statyki tych prac pozostaje nawet wtedy, gdy na drodze ich analizy, prób wniknięcia w drogę twórcy, prowadzącą do ostatecznego efektu, odkrywamy w nich element gry, i to gry wielowarstwowej element walki sprzecznych pierwiastków, ostatecznie utrzymanej jednak w stanie doskonałej równowagi. Odkrywamy wówczas, iż tych ukrytych antynomii jest w pracach Chwałczyka o wiele więcej, iż stanowią one o ich istocie

„(...) Dzięki światłu, a raczej zmianom kąta jego padania, jedna i ta sama kompozycja w sensie konstrukcji materialnej staje się punktem wyjścia szeregu (teoretycznie nieograniczonego) kompozycji, realizowanych poprzez inne, za każdym razem ustawienie źródła światła.

Każda z tych przewidzianych przez artystę i zawartych implicite w materialnej strukturze dzieła kompozycji (których można by w gruncie rzeczy nie realizować, lecz określić drogą zapisu matematycznego - obserwuje Ludwiński) zostaje schwytana i zafiksowana właściwie w momencie sfotografowania konkretnego układu elementów. W tym tkwi chyba również sens użytych przez Chwałczyka tytułów „Reprodukcje”, odnoszących się nie tylko do odbicia światła, co więcej docieramy do jednej jeszcze dwuznaczności tej klarownej i czystej sztuki - pytania o ustalenie, co właściwie w tej sytuacji jest dziełem, pytania na które trudno dać jednoznaczną odpowiedź.

To wielokrotnie podkreślane przezwyciężanie sprzeczności i antynomii (przezwyciężanie, a nie zbalansowanie) na równi z jednoznacznym efektem całości pozwala na zastosowanie klasyfikacji stylistycznej. Przy tym wszystkim bowiem, co w sztuce współczesnej z bagażu sztuki dawnej zostało odrzucone, w dalszym ciągu istnieje możliwość zastosowania pewnych najbardziej zasadniczych rozróżnień - jak między sztuką barokizującą i klasycyzującą, sztuką dynamiczną i otwartą a zamkniętą (nie chodzi mi o otwartość w sensie możliwości tworzenia serii, lecz o to, że każda możliwa wersja jest kompozycją zwartą i zamkniętą, statyczną). Z tego punktu widzenia twórczość Chwałczyka z lat ostatnich należy do najklarowniejszych osiągnięć sztuki, którą na naszym terenie można by określić mianem twórczości klasycyzującej.

„(...) Wszystkie działania Chwałczyka, oparte na zasadach optyki, nie tylko wyzbyte są czynnika subiektywizmu i emocji, ale także odrzucona w nich została

wszelka estetyzacja, a w końcu świadomie zdeprecjonowane pojęcie sztuki w jej tradycyjnym znaczeniu. Programowemu oparciu jego działań na prawach nauki towarzyszył swego rodzaju komentarz, zawarty w ironicznych tytułach „Portrety” czy wręcz „Autoportrety”, sugerujący nie tyle twórczy, co pomocniczy tylko udział artysty w samokreacji zjawisk światła. Temu samemu celowi deprecjacji tych dzieł, jako aktu artystycznego, służyło nazwanie ich „Reproduktorami”.

W wyniku przemyśleń - tymi cyklami prac i działań manifestacyjnie dokonał Chwałczyk przekreślenia granicy między sztuką a nauką.

 

 

 

 

 

 

 

Galeria Sztuki Współczesnej ESTA
UL. Raciborska 8, 44-100 Gliwice | PON-PT 9:00-17:00
TEL 698-614-050 | EMAIL tadeusz.stapowicz@esta.com.pl